7 czerwca (poniedziałek) Dawid rozpoczął długo oczekiwany turnus rehabilitacyjny w Dzierżążnie (jak pamiętacie listopadowy pobyt odpadł z/w na tymczasowe zamknięcie oddziału, a styczniowy z powodu choroby Dawidka). Nasz Maluch nie krył zadowolenia z wyjazdu, zwłaszcza, że zapowiedział swój pobyt również Marek – kolega z poprzedniego turnusu. Niestety radość nie trwała długo, ponieważ już w czwartek były u Dawida widoczne oznaki przeziębienia (Mama przeczuwała coś już w środę wieczorem, ale naszych – jak się później okazało – słusznych obaw nie potwierdził lekarz). W czwartek rano byliśmy gotowi zabrać Małego z Dzierżążna zwłaszcza, że nie mają tam środków i lekarstw do leczenia infekcji u dzieci, ponieważ jest to jedynie szpital rehabilitacyjny. Pani Doktor postanowiła jednak poczekać i zrobić Dawidkowi badania krwi, morfologię i trochę go poobserwować. Ostatecznie mieliśmy odebrać naszego Łobuziaka w Piątek do południa. W przypadku SMA, każda choroba, nawet niewielkie przeziębienie bez podania odpowiednich leków i dokładnego drenażu może rozwinąć się w bardzo szybkim tempie. Tak też się stało. Trudno opisać naszą konsternację i szok, kiedy około godziny 20.00 zadzwoniła Babcia Gosia z informacją, że lekarz ocenia stan Dawida na ciężki, a nawet zagrażający życiu i sugeruje natychmiastowe zabranie dziecka do szpitala. Zerwaliśmy się na równe nogi i około 21.00 byliśmy już w Dzierżążnie. Okazało się, że w międzyczasie Pani Doktor chciała już nie czekając na nas wezwać karetkę i zawieść Małego do szpitala. Na szczęście Babcia stanowczo odmówiła i kazała czekać na nas. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, Dawid był bardzo zmęczony, zapłakany i bardzo trudno mu się oddychało z racji dużych ilości zalegającej wydzieliny. Mama zachowała zimną krew, i przystąpiła do akcji. Porządnie oklepała plecy, odessała i przytuliła. Pomogło, Dawid był już spokojny i zdecydowanie lepiej oddychał. Postanowiliśmy zabrać Małego do domu i nie zawozić do szpitala, gdzie mógłby złapać inną infekcję chyba, że faktycznie zajdzie tak konieczność. Po konsultacjach telefonicznych z naszą nieocenioną doktor Anią, Pani Ordynator wypisała nam skierowanie do szpitala i puściła do domu. Oczywiście musieliśmy podpisać oświadczenie, że rezygnujemy z odwiezienia synka do szpitala na własną odpowiedzialność. Szkoda, że pomoc obsługi szpitala nie była tak skrupulatna wcześniej, co spowodowało, że Dawida zastaliśmy w tak złym stanie. Konsekwencją tego był pierwszy spadek saturacji u Dawida. W tej chwili Dawidek jest już zdrowy, a my mamy nadzieję na możliwie szybkie dokończenie turnusu w Dzierżążnie. Ps. Na wypisie ze szpitala podano rozpoznanie: obustronne zapalenie płuc, co po kontroli dr Ani okazało się jedynie infekcją górnych dróg oddechowych.
Zostaw komentarz
Zaloguj się, by móc komentować.
Ostatnie komentarze